top of page
Szukaj

Rutyna zabija! Czy aby na pewno?

Dziś miałem przyjemność po raz kolejny poprowadzić szkolenie, które jest wprowadzeniem osób, stawiających pierwsze kroki w pracy menadżera, w arkana przywództwa i komunikacji. Gdy uczestnicy wyszli z sali, zwyczajowo rzuciłem okiem na wyniki ankiet, które, jak w zdecydowanej większości przypadków, pokazały wysoki poziom ich zadowolenia z mojej pracy oraz przydatności tego czego się nauczyli. Czułem jeszcze ich entuzjazm, który rósł przez cały dzień. Rósł mimo upływu czasu i zmęczenia, pomimo bardzo niesprzyjających warunków lokalowych (mała, ciemna sala, mało powietrza, brak światła dziennego). Entuzjazm i zaangażowanie nie tylko uczestników szkolenia, ale także mój. I ten właśnie mój entuzjazm wywołał pewną refleksję.

Prowadziłem to szkolenie już dziesiątki, jeśli nie setki razy. I uświadomiłem sobie, że nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek odczuwał jakieś zmęczenie i znudzenie. Fakt, że lubię ten temat i jest mi on bardzo bliski, nie tłumaczy tego fenomenu. Mimo, że regularnie odświeżam program i materiały, to po tylu razach nie ma w tym wiele nowego, co mogłoby sprawiać intelektualną frajdę. Można powiedzieć, że ten program to już dla mnie rutyna. A pracując z ludźmi jako coach i trener często słyszę, że zabija ich rutyna. Jak to się zatem dzieje, że mnie nie zabija? Znam też wiele innych osób, które dzień w dzień robią to samo i nie sprawiają wrażenia dobitych rutyną. Wręcz przeciwnie – za każdym razem, gdy się z nimi widzę mam wrażenie, że mam do czynienia z ludźmi czerpiącym radość z tego co robią. A robią prozaiczne rzeczy – naprawiają buty, sprzedają warzywa, nalewają kawę czy obsługują ludzi w bibliotece. To samo dotyczy zawodowych sportowców – ich treningi, codzienne praktyki oraz to czym zajmują się przez całą swoją zawodową karierę jest niczym innym jak powtarzalną rutyną. Nie inaczej wygląda życie gwiazd muzyki – szczególnie w trasie koncertowej, a te są dominującym elementem ich pracy.

Bibliotekarz
Autor: Brian L. Stauffer Źródło: https://www.library.illinois.edu/news/dean-of-libraries-and-university-librarian-john-p-wilkin-wins-2019-hugh-c-atkinson-memorial-award/

I zatapiając się w tym rozważaniach przypomniała mi się książka, którą miałem przyjemność przeczytać kilka lat temu. Książka o orientalnie brzmiącym tytule „IKIGAI. Japońskie sekret długiego i szczęśliwego życia.”. Książka, która dotyka fenomenu długowieczności mieszkańców Okinawy. Jednym z kluczowych elementów, sprawiających, że mieszkańcy tej japońskiej wyspy żyją nie tylko długo, ale zachowują przy tym wyjątkowy poziom jakości życia – radości, zdrowia i samodzielności, zaraz obok sposobu odżywiania (Hara Hachi Bu) oraz grona bliskich przyjaciół (Moai) jest posiadanie sensu / powodu do życia. Tym jest właśnie Ikigai. Ikigai to robienie tego, co kochamy robić, w czym jesteśmy dobrzy, czego świat potrzebuje i jest gotowy za to płacić. Jeśli brakuje którejś z wymienionych czterech jakości to staje się to czymś dającym poczucie sensu, radości i spełnienia - zawodem, pasją, powołaniem, misją – jednak w ograniczonym zakresie i trwałości. Bo co z tego, że kochasz coś robić i dobrze to robisz, jeśli nikt tego nie potrzebuje i nikt Ci za to nie zapłaci? Jeśli poświęcisz się temu bez reszty to frustracja prędzej czy później Cię dopadnie. Nawet jeśli urodziłeś się w zamożnej rodzinie, która jest gotowa utrzymywać Cię do końca życia i możesz się poświęcić swojej pasji to możesz cierpieć z powodu braku zrozumienia dla niej.

Gdy wykonujesz zawód czyli robisz coś dobrze, za co ludzie są gotowi Ci płacić, ale nie lubisz tego i nie wiesz czy ktoś tego potrzebuje, to prędzej czy później może Cię ogarnąć wypalenie i zniechęcenie. Gdy realizujesz swoją misję – robisz coś czego świat potrzebuje i kochasz to robić, ale nie zarabiasz na tym i nie potrafisz robić tego dobrze to też ciężko robić to długo z pełnym zaangażowaniem. To samo dotyczy powołania, czyli robienia tego czego świat potrzebuje i jest gotów płacić, jednak jednocześnie czegoś czego nie kochamy i niekoniecznie jesteśmy w tym dobrzy. Również łatwo o kryzys.


I w ten oto sposób odkryłem co jest przepisem na radość, poczucie sensu i brak znużenia pomimo rutynowego charakteru działania. Znajdź swoje Ikigai. Zwykle jest to coś, co z początku może być trudne, coś co wymaga starania, zaangażowania a wręcz poświęcenia się temu. Jednak również coś co sami sobie świadomie wybieramy a nie jest nam narzucone lub stało się dziełem przypadku.


Dlatego jeśli męczysz się tym co robisz na co dzień, dobija Cię rutyna, to zastanów się czym może być Twoje IKIGAI i podejmij działania, aby stało się tym co robisz na co dzień. A jeśli utknąłeś w miejscu, z którego nie potrafisz się wydostać, zapętliłeś się w rozważaniach lub z innego powodu nie jesteś w stanie tego zrobić sam to napisz do mnie. Chętnie pomogę Ci odnaleźć Twój powód do szczęśliwego życia.


56 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page